sobota, 16 lipca 2016

#2 Pierwsza przyjaciółka

Dana przybyła do mnie w stanie "surowym", tj. bez żadnego bagażu, którym mogłaby się od razu pochwalić. Jako, że nigdy nie miałam do czynienia z obitsu 27, nie miałam nawet możliwości uszycia jej czegoś, co mogłaby założyć, żeby nie świecić gołą pupą. Na szczęście Ola, u której aktualnie spędzam wakacje, poratowała nas dając Danie w prezencie powitalnym śliczne, kwiatkowe spodenki. W czasie gdy obie zachwycały się nową częścią garderoby, ja chwyciłam za igłę i materiał i postanowiłam uszyć małej jakąś koszulkę. Efekty moich działań możecie zobaczyć na kolejnych zdjęciach, bo gdy tylko skompletowałyśmy jej strój, pojawił się plan żeby następnego dnia wybrać się na mały spacer i porobić kilka zdjęć, a także spotkać się z nową koleżanką. 



Na pierwszy spacer nie wybrałyśmy się zbyt daleko, bo jedynie do ogrodu, ale myślę, że dla Dany to i tak było spore przeżycie. W mini-wycieczce towarzyszyła nam Ola i mieszkająca u niej malutka Sonyeo, o których przygodach możecie poczytać na jej blogu [klik]. Już chwilę po wyjściu z domu dziewczynki przysiadły na murku i wdały się w długą rozmowę. Muszę przyznać, że wzruszyłam się tym widokiem - bałam się, że Dana nie dogada się z Sonyeo, bo mimo naszej krótkiej znajomości obie laleczki wydawały mi się zupełnie różne, ale malutka Byul Dumbo od razu wyciągnęła rączkę do starszej koleżanki, a widok ich zadowolonych buziek rozwiał wszelkie moje wątpliwości. 


Podekscytowana nową znajomością Dana nie mogła wysiedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Już po chwili zaczęła hasać po ogrodzie niczym młody źrebak. Muszę przyznać, że był to niesamowicie rozczulający widok. Starałam się uchwycić aparatem jak najwięcej z dzisiejszego dnia, ale nie było to proste. Nie wiedziałam co w nią wstąpiło, ale cieszyłam się że tak dobrze się bawi. Nie znalazłyśmy żadnych kwiatków w rozmiarze Dany, które mogłaby wpiąć we włosy, ale myślę, że była wystarczająco zadowolona z malutkiej koniczynki, którą znalazła wraz z Sonyeo.


Chyba najdłuższym przystankiem ich zabaw okazały się lampy ogrodowe, na które dziewczynki wspinały się bez przerwy. Danie, z racji jej wzrostu, szło o wiele lepiej i szybko zajęła strategiczne miejsce na szczycie kuli, skąd mogła spokojnie oglądać poczynania Sonyeo. Niestety, malutka nie dała rady wspiąć się na samą górę, jednak zdecydowałam się zrobić zdjęcie w czasie jej prób, by mieć pamiątkę z tego jakże uroczego momentu.



Po paru godzinach zabawy w ogrodzie Dana była strasznie zmęczona i odmówiła zrobienia nawet kroku w kierunku domu. Znalazłyśmy miejsce, gdzie mogłyśmy w spokoju usiąść i odsapnąć przed drogą powrotną, która mimo, że krótka to w naszym obecnym stanie wydawała się spacerem przez najdłuższą ulicę świata. Pomimo zmęczenia mała zgodziła się zapozować mi jeszcze raz i muszę przyznać, że wygląda tu jak najprawdziwsza dama. Niedługo później udało nam się zebrać do domu, a droga, która wcześniej wydawała się kilometrową, wbrew pozorom została pokonana przez nas niezwykle szybko, a jeszcze szybciej udało się Danie dotrzeć do krainy snów.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za usunięcie komentarza, przypadkowo z telefonu źle nacisnelam. Szycie na obitsu nie jest aż takie trudne, troszkę wprawy i idzie z górki, dziękuję za miłe komentarze!

      Usuń